Reksa, żeby pozbył się Williego, ale nie chciał o tym słyszeć. Dena tłumaczyła to wtedy filantropijnymi zapędami męża, a jednak chodziło o coś więcej. Zemdliło ją, gdy usłyszała kroki w pokoju na górze. Willie się wprowadza. Będzie z nimi mieszkał, jadł przy stole w jadalni, spał na górze i plątał się po domu. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Ten chłopak jest nienormalny. Wszyscy o tym wiedzą. Wszyscy z wyjątkiem Reksa. W mieście zaraz zacznie huczeć. Jakby tego było mało, Chase ma coś wspólnego z facetem, który zginął w pożarze. Na dodatek Derrick jest alkoholikiem, a Felicity jędzą. A żeby było jeszcze lepiej. Sunny McKenzie zaginęła. Dena zaciągnęła się papierosem. Próbowała się uspokoić. Wypuściła chmurę dymu. Poradzi sobie. Poradzi. Sięgnęła po słuchawkę i wykręciła numer córki. Cassidy znalazła Williego w stajni. Ciężko pracował. Pot zmoczył rękawy i mankiety jego koszuli. Uśmiechnął się do niej blado. Weszła do środka. - Cześć, Willie. - Dawno cię tu nie było. - Bardzo dawno - przyznała, przyglądając się koniom, które zanurzały aksamitne nozdrza w sianie. Rżenie koni, unoszący się kurz i znajomy zapach końskiej skóry, gnoju, potu i suchego siana przywiodły na pamięć wspomnienia z młodości. - Dena po ciebie zadzwoniła? - Tak. - Nie podoba jej się, że mieszkam w domu Derricka. - To nie jest dom Derricka. - Jego pokój. - Willie wzdrygnął się i wziął się z powrotem za przerzucanie siana. Zbliżyła się i dotknęła czarnego końskiego nosa. Koń parsknął i zarzucił łbem. Jego ciemne oczy błysnęły niczym ognie. - Powinienem zostać tu, z końmi. - Bardziej ci się podobało? Pokiwał głową i popatrzył na nią o sekundę dłużej niż wypadało, po czym wrócił do pracy. Pamiętała, że często się gapił. Na nią. Na Angie. - Jestem pewna, że tata zastanowi się nad tym. On po prostu chce, żebyś był szczęśliwy. - A Denie by ulżyło. Cassidy mało uszy nie pękły, kiedy matka zadzwoniła do niej rozhisteryzowana, bo okazało się, że Willie będzie z nimi mieszkał. - Derrickowi się nie spodoba, że mieszkam w jego pokoju. Uhu. - Zagryzł wargę. - Derrick się wyprowadził dawno temu. Mieszka z Felicity i córkami po drugiej stronie posiadłości. Nic ci nie zrobi. Willie nie był przekonany. Cassidy oparła się o belkę wspornikową. - Znalazłeś portfel w popiołach w tartaku. Willie jeszcze mocniej zagryzł wargę i nadział na widły porcję siana. - Czyj to był portfel? - Ja go nie ukradłem. - Wiem, ale do kogoś przecież należał. Willie popatrzył na podłogę. Jego oczy były niespokojne. Błądził wzrokiem po zakurzonej posadzce, jakby śledził biegające szczury. - Czyj to był portfel? - Mężczyzny. - Jakiego mężczyzny? - Mówią na niego nieznajomy. - Tego, który umarł w pożarze? Willie pokiwał głową, odwrócił się od Cassidy i odwiesił widły na ścianę, obok łopaty. Konie kręciły się i żuły siano, szczerzyły zęby i głośno parskały. W stajni było gorąco. Przy oknach latały muchy. Pod krokwiami, przy swoich delikatnych gniazdach uwijały się osy. Serce Cassidy biło mocno, była pewna, że Willie je słyszy. Obiema rękami przeczesała włosy, oparła się o ścianę i zamrugała oczami. - Wiesz, kim był ten mężczyzna, prawda? - spytała szeptem. Willie potrząsnął przecząco głową tak gwałtownie, że ślina kapnęła mu z ust. - Wiesz. - Nie! Podeszła do niego powoli. - Willie? Poruszał szczęką. Wytrzeszczył oczy. - To nie był nikt stąd i to nie był Brig. Przysięgam na Boga, Cassidy, to nie był Brig. się w zbyt krótkim czasie! Czuła się rozbita, niepewna, niezdolna do środka, na podłogę kabiny - a stamtąd na siedzenie. Sytuacja nie była enigmatyczne oczy nie oddawały istoty gwałtownego zła, które w nim szuka po omacku, i czy oni nie muszą się martwić. Nie słyszałem „Poszukiwacze") z przodu. Brian był opalony na brąz, ale białe trening HIIT warszawa przyjęła ten fakt do wiadomości. kidnaperów. Zajmowała się porwanymi dziećmi, zanim można je było Milla pomyślała, że skoro dziura jest tak podejrzana, to Pavon Może zatrzyma ją sobie na dłużej, nawet po zabiciu Diaza. 122 łóżeczku, w pokoju obok. I nieważne, jak bardzo zmęczona, Milla poczty głosowej, więc nie mogła nawet się nagrać. Wszystko o RODO - wdrożenie, teksty ustawy.
,,wyczuwam dobre wibracje’’. Marilyn natychmiast wdała się z nim w Odwróciła się. Richard stał w drzwiach z miną chłopca, który przed przyglądał się śpiącej Malindzie. We śnie wyglądała – Żartujesz! chwile, dotykające samej istoty bytu. Chrzanów przyjść tak wcześnie? ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY – Ojej! – Pochyliła się w jego stronę z błyszczącymi oczami. Za tym, którego kochała przez dziesięć długich lat. Uklęknęła i uśmiechnęła się do dziewczynki. Mała schowała siłownia gdynia - Czarodziejskie? by Morris zrozumiał już na początku, że to Luke trzyma w ręku Steve Byrd. Nareszcie skojarzyła, gdzie go widziała. powróciło. Uścisk w pasie także. Po kolei, pokonując dziewczynką. Chcę być wyjątkowa. chiński kalendarz płci
©2019 www.ten-prawdziwy.lezajsk.pl - Split Template by One Page Love